Prezydent Syrii w wywiadzie dla tureckiej gazety "Cumhuriyet" przyznał, że wolałby, aby nie doszło do zestrzelenia tureckiego samolotu na terytorium jego kraju. Baszar el-Asad nie chce, by napięcia między krajami przekształciło się w otwarta walkę między państwami, które jeszcze nie tak dawno żyły w zgodzie. Zaznaczył on także, iż Syria nie nie gromadzi swoich wojsk wzdłuż granicy z Turcją, bez względu na działania podjęte przez turecki rząd Recepa Tayyipa Erdogana.
- Dopiero po zestrzeleniu samolotu stwierdziliśmy, że należał on do Turcji. Zapewniam, że gdybyśmy wiedzieli to wcześniej, na pewno do tego by nie doszło. Samolot leciał w korytarzu powietrznym naruszonym w przeszłości trzykrotnie przez lotnictwo izraelskie. Wojsko go zestrzeliło, ponieważ nie widzieliśmy go na naszym radarze i ponieważ nie otrzymaliśmy informacji - powiedział Baszar el-Asad, dodając - Oczywiście byłbym rad, gdyby to był samolot izraelski.
22 czerwca Syryjczycy zestrzelili turecki samolot wojskowy. W następstwie tego incydentu Ankara rozmieściła broń przeciwlotniczą wzdłuż granicy z Syrią.
