Ministerstwo Obrony Narodowej i wojskowi wolą nie zmniejszać jesiennej zmiany polskich żołnierzy w Afganistanie. Inne stanowisko prezentuje prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, które chce ciąć kontyngent już w 2011 roku – wynika z informacji przedstawionych na łamach "Gazety Wyborczej".
Gazeta, powołując się na źródła w MON, oznajmiła, że ogłoszona w środę przez prezydenta Stanów Zjednoczonych decyzja o redukcji amerykańskich wojsk w Afganistanie była znana polskim władzom wiele miesięcy wcześniej. Jednak jej skala, czyli powrót 30 tys. żołnierzy do końca 2012 roku, wzbudziła zaskoczenie.
- Sytuacja w Ghazni jest dynamiczna, trudno nawet odgadnąć, co będzie jutro. Gdybym miał jechać na kolejną, dziesiątą zmianę, wolałbym, żeby kontyngent nie był mniejszy – przyznał w rozmowie z "GW" obecny dowódca polskich wojsk w bazie Ghazni gen. Sławomir Wojciechowski. - Trzeba bardzo ostrożnie ograniczać pododdziały bojowe, by nie dopuścić do sytuacji, gdy nagle nie będziemy w stanie opanować sytuacji w prowincji – dodaje wojskowy.
- Kołdra jest krótka. Z jednej strony mamy patrolować prowincję Ghazni, z drugiej zaś szkolić Afgańczyków. W tej sytuacji zmniejszenie kontyngentu postawiłoby nasze wojsko w bardzo trudnej sytuacji – twierdzi osoba z otoczenia ministra Bogdana Klicha