Po stronie Muammara Kadafiego walczyli białoruscy i ukraińscy najemnicy, z których wielu zginęło, a kilkudziesięciu trafiło do niewoli – czytamy na stronie internetowej "Rzeczpospolitej". Libijscy rebelianci od dawna twierdzili, że fanatyczny opór wojsk dyktatora do w dużej mierze zasługa wynajętych obcokrajowców. Początkowo informowało jedynie o żołnierzach z Afryki, później pojawiły się doniesienia o przybyszach z Europy Wschodniej.
Gazeta podaje, że niezależny białoruski portal Karta'97 ujawnił, iż część europejskich najemników pochodziła z Białorusi. W czasie walk powstańcy mieli zabić dziesięciu obywateli tego państwa, a 20 dostało się do niewoli. Większość z nich to snajperzy.
Przeczytaj także: Najemnicy z Polski walczą dla Kadafiego » W kwietniu rosyjska "Komsomolska Prawda" donosiła, iż do Libii przybyło pół tysiąca białoruskich najemników, którzy mieli otrzymywać po trzy tysiące dolarów miesięcznie. Rzecznik MSZ Białorusi stanowczo oznajmił, że "białoruskich żołnierzy w Libii nie ma i nigdy nie było".
Przeczytaj także: Libia: Najemnicy po obu stronach konfliktu » Podobne stanowisko zaprezentowało MSZ Ukrainy. Pojawiły się bowiem doniesienia, iż po stronie pułkownika walczyli także ukraińscy najemnicy. Jeden z nich przyznał, iż płacono im po cztery tysiące dolarów miesięcznie. Dodał, że obiecano mu nawet 10-15 tysięcy dolarów miesięcznie, gdy "zrobi się naprawdę gorąco".
