Dziś mija 10 lat od rozpoczęcia afgańskiej wojny. 7 października 2001 roku pierwsze bomby Stanów Zjednoczonych spadły na Kabul, Kandahar i Dżalalabad. Atak - jak twierdzą amerykańskie władze - był odpowiedzią na zamachy w Nowym Jorku i Waszyngtonie, których autorami mieli być fundamentaliści powiązani z Al-Kaidą.
Na przestrzeni tych 10 lat obaleni przez USA talibowie wrócili, zadając dotkliwe straty siłom Sojuszu Północnoatlantyckiego. Sam Afganistan nadal pozostaje krajem biednym, skorumpowanym i niestabilnym - donosi IAR.
Przeczytaj także: Sierpień najkrwawszym miesiącem dla Amerykanów w Afganistanie » W 2001 roku Amerykanie potrzebowali nieco ponad miesiąc, by obalić rządzących Afganistanem talibów. 12 listopada poddał się stołeczny Kabul, a następnie kolejne miasta. W grudniu na czele państwa stanął nowy prezydent Hamid Karzaj. W 2003 roku natowskie wojska przejęły od USA dowodzenie afgańską operacją. Waszyngton skupił się wówczas na świeżo rozpoczętej wojnie w Iraku.
Po czterech latach talibowie na dobre wznowili walki w Afganistanie, tym razem jako partyzanci. Z każdym miesiącem sytuacja w tym azjatyckim kraju zaostrzała się – ginęło coraz więcej cywilów i żołnierzy NATO, a rząd panował nad coraz mniejszym terytorium.
Przeczytaj także: Obama zapowiedział redukcję wojsk USA w Afganistanie » W 2007 roku pojawił się pomysł rokowań pokojowych z talibami, który do tej pory nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Obecnie w Afganistanie stacjonuje ponad 130 tysięcy żołnierzy z ponad 40 państw - większość z nich stanowią Amerykanie. W 2002 roku pojechała tam setka naszych żołnierzy, a pięć lat później rozpoczęła się polska misja w ramach NATO. Dzisiaj w Afganistanie służy 2600 Polaków. Do tej pory w wojnie tej śmierć poniosło 2700 wojskowych, w tym 1800 obywateli USA i 30 Polaków. Ostateczna data zakończenia tej misji została wyznaczona na 2014 rok.
