Stworzyć reklamę społeczną, która poruszy ludzi i da do myślenia nie jest łatwo. Przekonali się o tym choćby autorzy polskiej kampanii na temat przekraczania prędkości. Film mówiący o różnicy między jazdą 50 km/h, a 60 km/h jest średnio przekonujący.
Oczywiście polska reklama słusznie zauważa, że jadąc szybciej spowodujemy większe obrażenia. Ale z drugiej strony pokazuje, że pieszy może sobie śmiało wejść na pasy bez rozglądania się i to pod samochód. Oczywiście to prędkość i kierowca, a nie bezmyślność pieszego są przyczyną wypadku. Agencja Transportu Nowej Zelandii podjęła podobny temat, ale zrobiła to w dużo bardziej rozważny i przejmujący sposób.
Twórcy spotu społecznościowego również pokazali za szybko jadące auto. Jednak pokazali oni, że na drodze każdy powinien myśleć. Mamy tu więc ojca, który źle ocenił prędkość nadjeżdżającego samochodu i wjechał na skrzyżowanie. Z drugiej strony mężczyzna, który w ostatniej chwili zdał sobie sprawę, że jadąc minimalnie wolniej mógłby uniknąć tragedii. Na koniec został mały chłopiec, który stał się ofiarą bezmyślności dorosłych. Jak widać podobne akcje da się przeprowadzić w sposób dający do myślenia.