Na świecie nie brakuje kozaków zaczepiających i znęcających się nad słabszymi. Myślą oni, że są niepokonani i często cała ich siła polega na zwykłym zastraszeniu. Czasem trafią jednak na kogoś, komu się nie chce wysłuchiwać głupiej gadki i oglądać skakania kogucika.
Bohater powyższego filmu przekonał się na własnej skórze, że niedocenianie przeciwnika może się źle skończyć. Zaczął ostro wyzywając w szatni innego chłopaka na pojedynek. Rozpoczął już iście bokserskie podskoki i wyzywał przeciwnika. Walka skończyła się szybko jednym celnym strzałem.
Jak widać pełnego nokautu nie było, ale agresor miał poważne problemy z ustaniem na nogach. Po kilku chwilach i próbach odnalezienia rywala szkolny bandzior się poddał i usiadł na ławce odsłaniając swoje obrażenia. Biorąc pod uwagę usta pełne krwi cios musiał być bolesny. Co prawda agresor nie wyglądał na tytana, ale kozakowanie nie wyszło mu na zdrowie.