W kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) ruszył strajk, za którego organizację odpowiadają działające tam związki zawodowe. Zgodnie z ich zapowiedziami wydobycie węgla zostanie wznowione po 24 godzinach protestu. Strajkujący domagają się m.in. 10-procentowych podwyżek.
Ponadto protestujący i reprezentujący ich związkowcy nie godzą się na upublicznienie i prywatyzację przedsiębiorstwa bez gwarancji zatrudnienia, zachowania praw pracowniczych oraz utrzymania dominacji Skarbu Państwa w spółce. Mimo że resort skarbu i gospodarki zagwarantował spełnienie tych postulatów, związki zawodowe twierdzą, że są to kroki niewystarczające.
Rzecznik komitetu protestacyjnego Piotr Szereda oznajmił, że żadna z załóg kopalń JSW nie zjechała na dół. Górnicy przebywają w cechowniach i łaźniach na powierzchni. Z kolei rzeczniczka JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer przyznała, że produkcja węgla została wstrzymana i zaznaczyła, że pracownicy chcący podjąć pracę, którzy wpisywali się na listy, otrzymają tzw. postojowe.
Jastrzębska Spółka Węglowa ma 30 czerwca zadebiutować na giełdzie. Strona rządowa oraz zarząd spółki zapewniają, że Skarb Państwa zachowa dominację w firmie. Ponadto dają górnikom co najmniej 5-letnie gwarancje zatrudnienia oraz zapewniają darmowe akcje spółki dla całej załogi. Zarząd przedsiębiorstwa gotów jest także zgodzić się nawet na 10-procentowe podwyżki, uzależniając to jednak od przyjęcia motywacyjnego systemu wynagradzania.
Dla związkowców to za mało – chcą zagwarantowania dotychczasowych uprawnień pracowniczych. Tymczasem zarząd JSW dąży do zmodyfikowania układu zbiorowego pracy. Związkowcy zapowiadają, że kolejnym krokiem będzie blokada wysyłki węgla z kopalń.
