Do 55 osób mogła sięgnąć liczba napromieniowanych osób z elektrowni Kaiga. Przyczyną tragedii była skażona woda, którą wypili pracownicy.
Okazało się, że dopiero dzisiaj wyszło na jaw, że ze zdrowiem pracowników elektrowni jest coś nie tak. Zatruta woda znajdowała się w zbiorniku aż od 24 listopada. Wykazanie podwyższonego trytu w organizmie każdego z nich, zajęło trochę czasu.
Anonimowe źródła z elektrowni w Indiach przekazały informacje do mediów, że zawartość wody w skażonym zbiorniku jest właśnie badana. W elektrowni nie stwierdzono na szczęście wycieku. Ani przez chwilę, środowisko zewnętrzne nie było narażone.
Prezes indyjskiego Komitetu Energii Atomowej Anil Kakodkar powiedział, że podejrzewa sabotaż. Niestety nie podał więcej szczegółów. Napromieniowanie pracowników wyszło na jaw, dzięki codziennym badaniu moczu, pracujących tam osób.