Pochody, występy artystyczne, festyny i kiermasze – tak kilkadziesiąt lat temu wyglądały obchody 22 lipca, czyli najważniejszej daty w kalendarzu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Święto Odrodzenia Polski fetowano z rozmachem, którego przeciętny obywatel nie mógł zaznać na co dzień. Szara rzeczywistość wyglądała zgoła odmiennie – w sklepach brakowało dosłownie wszystkiego. A czego najbardziej? Przypominamy obiekty pożądania w Polsce Ludowej.
Patrząc dziś na sklepowe półki uginające się pod ciężarem różnego rodzaju towarów, ciężko uwierzyć, że jeszcze trzy dekady temu wyjście na zakupy oznaczało polowanie. Ci, którym przyszło zmierzyć się z codziennością PRL-u są w swoich wspomnieniach wyjątkowo zgodni: wszyscy pamiętają kolejki. System reglamentacji towarów oznaczał, że przedmioty codziennego użytku stały się wręcz nieosiągalne. Co zaliczamy do mrocznych przedmiotów pożądania?
Papier wartościowy
Mydło, proszek do prania i – oczywiście – papier toaletowy. Brak tego ostatniego do dziś pozostaje tajemnicą i przedmiotem wielu rozważań, a nawet teorii spiskowych. Fakty są takie, że papieru w sklepach po prostu nie było, co sprawiło, że przez Stefana Wiecheckiego „Wiecha” został on nazwany papierem wartościowym. Nic dziwnego, skoro twórcy Polskiej Kroniki Filmowej wyliczyli, że na każdego obywatela przypada siedem rolek papieru… rocznie. Jak pokazuje Piotr Lipiński w krótkim filmie dokumentalnym „Siedem rolek pożądania”, żeby papier kupić, trzeba było go najpierw „upolować”, a następnie „wystać”. I to też nie za darmo, bo obowiązywała forma handlu wymiennego: jedna rolka papieru za kilogram makulatury. A jeśli już się go zdobyło… można było dumnie maszerować przez miasto obleczonym w girlandy rolek, które nazywano wtedy żartobliwie różańcem lub koralami. Inny żart z tamtego okresu brzmiał: Dlaczego w sklepach brakuje papieru toaletowego? Bo jest w kiełbasie.
Na co dzień, czy od święta?
Jeśli dziś zadalibyśmy młodym ludziom pytanie, co kojarzy im się ze świętami Bożego Narodzenia, odpowiedzi pewnie byłyby różne. Smak karpia? Zapach kompotu z suszu? Święty Mikołaj? A może po prostu… prezenty? Kilkadziesiąt lat temu odpowiedź była jedna: pomarańcze. To jedyny i niezapomniany symbol świąt dla obywateli Polski Ludowej, bo wyłącznie w okresie świątecznym udawało się je „upolować i wystać”. Pojawienie się w sklepach pomarańczy było tak doniosłym wydarzeniem, że o przypłynięciu statku z cytrusami informowały media. Ba! Pierwsze wzmianki pojawiały się już w listopadzie, kiedy zza oceanu wypływały statki z owocami. To dlatego pomarańcze były w czasach PRL-u symbolem luksusu.
Niedostępna motoryzacja
W okresie PRL-u systematycznie rósł apetyt społeczeństwa na posiadanie własnych czterech kółek. W latach 60. Bank Pekao uruchomił sprzedaż samochodów Fiat, Renault, NSU, Volkswagen oraz Hillman, natomiast w latach 70. władze PRL-u w końcu dopuściły do obrotu częściami zamiennymi oraz ogumieniem z importu. Nieco później zadanie Banku Pekao przejęły słynne Pewexy. To właśnie tam – oczywiście za dolary – można było zaopatrzyć się nie tylko w lepszy alkohol, dżinsy czy perfumy, ale także w samochód, części do niego i opony. Jeśli chodzi o te ostatnie, to cena jednej opony wynosiła około 40 dolarów. Nieco tańsze były opony pełnoprofilowe np. do Fiata 125p, lecz i tak koszt ich zakupu był zaporowy. Przyjmując, że w 1979 roku „średnia krajowa” wynosiła 5327 złotych, zakup czterech importowanych opon wiązał się z dużym wydatkiem – równowartością kilku średnich wypłat. Co ciekawe, w okresie stanu wojennego USA ogłosiło embargo w kontaktach handlowych z PRL, ale i tak ogumienie najsłynniejszego amerykańskiego producenta, czyli Goodyeara, przenikało za Żelazną Kurtynę. Sklepy Biura Obrotu Częściami Zamiennymi prowadziły działalność do końca lat 80. XX wieku, oferując oponiarskie luksusy za dewizy jeszcze przez pewien czas po transformacji ustrojowej.
Zakup opon nie był jedynym problemem zmotoryzowanych. Drugim była benzyna: w 1970 roku paliwo do Fiata 125p kosztowało 6,50 zł za litr. Przyjmując, że średnia pensja wynosiła wtedy 2235 zł, wystarczała ona na ponad 300 litrów benzyny. A ponieważ spalanie dużego Fiata sięgało ok. 10 litrów, za jedną pensję można było przejechać 3400 kilometrów… tyle, że bardzo często były kłopoty z dostępnością benzyny, przez pewien czas była na kartki. Jeśli już mowa o Fiatach, to w latach 1972-75 powstała jeszcze jedna możliwość zakupu auta, bo wprowadzono wtedy przedpłaty na Fiata 126p. Pieniądze można było wpłacać na książeczkę PKO, a auto otrzymywało się dopiero po wpłacenia wszystkich rat… przynajmniej w teorii. Zgodnie z założeniem, zamówienia z przedpłat z lat 1972–75 powinny zostać zrealizowane do końca 1980 roku, jednakże 1981 roku wciąż było jeszcze kilkanaście tysięcy niezrealizowanych zobowiązań.
Gdzie mieszka obywatel?
Kolejnym towarem deficytowym były mieszkania. Powód? Zbyt wielu obywateli oraz niewydolna gospodarka. Efekt? Przydział mieszkania następował nawet po kilkunastu latach czekania. Aby w ogóle mieć szansę na swoje lokum, należało najpierw zapisać się do spółdzielni mieszkaniowej. Wydaje się proste, ale kolejki były niebotyczne. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że taki system przydziału mieszkań rodził wiele patologii. Pierwsi na liści byli bowiem nie zwykli obywatele, ale działacze PZPR, pracownicy Milicji Obywatelskiej czy wojska. Oczekiwanie na mieszkanie nie oznaczało, że otrzymywało się je za darmo. Popularne były książeczki mieszkaniowe, na które regularnie wpłacano pieniądze. Takie książeczki posiadały nawet kilkuletnie dzieci.
25 lat minęło
Pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków pamięta czasy PRL, głównie przez pryzmat dzieciństwa – gum Donald, wyrobów czekoladopodobnych, kolorowej oranżady w torebkach, Sofixów i Teleranka. Dla ich rodziców i dziadków te wspomnienia mają więcej wymiarów, zaś dla młodszych – często są tylko odległą historią. No bo jak to możliwe, że opony trzeba było niemalże przemycać, kiedy dziś bez problemu można kupić cały komplet?
Polska niewątpliwie ogromnie się zmieniła przez minione 25 lat, a okres PRL-u z sentymentem wspominany jest przez część z nas, zwłaszcza te osoby, dla których był to czas młodości, pierwszego samochodu, czy pierwszego wyjazdu zagranicę. Wiele wydarzeń, emocji, a nawet anegdot związanych m.in. z motoryzacją tworzy kilkudziesięcioletnią historię Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.