Rzeczpospolita donosi, że kontrolerzy z lotniska Siewiernyj, w pobliżu którego doszło 10 kwietnia do katastrofy polskiego Tu-154, zmienili zeznania. Zdaniem gazety poprzednie relacje, przekazane rosyjskim śledczym w sierpniu, różnią się od obecnych.
Wcześniej podpułkownik Paweł Plusnin oznajmił, że przekazał polskiej załodze informacje, iż widoczność na lotnisku wynosi 400 metrów, choć - zdaniem Rosjanina - faktycznie sięgała 800 metrów. Kontroler twierdził, że podał mylne dane, by zniechęcić pilotów do lądowania. Teraz oświadczył, że widoczność wynosiła 400 metrów, czyli tyle, ile podał Polakom.
Z obecnych zeznań kontrolerów wynika również, że T-154M był sprowadzany na ziemię według procedur cywilnych. Z wcześniejszych relacji Rzeczpospolita wywnioskowała, że obowiązywały procedury wojskowe.