Co najmniej 20 osób poniosło śmierć, a blisko 4,5 mln gospodarstw domowych zostało pozbawionych elektryczności po przejściu huraganu Irene, zdegradowanego później do burzy tropikalnej. W skutek silnego wiatru doszło do automatycznego wyłączenia jednej z elektrowni jądrowych. Tymczasem życie na części terenów, które zostały dotknięte przez żywioł, wraca do normy.
Mimo że Irene traci na sile, nowojorskie władze apelują do mieszkańców o pozostanie w domach – wiele obszarów, w tym południowy Manhattan, zostało zalanych, znaczne szkody spowodowały także spadające drzewa. Ewakuacja objęła około 8,7 tys. osób.
Silny wiatr przyczynił się do automatycznego wyłączenia elektrowni jądrowej Calvert Cliff w stanie Maryland. Zdarzenie to nie spowodowało jednak zagrożenia dla pracowników zakładu i pobliskich mieszkańców.
Agencja dpa donosi, iż Nowy Jork nie ucierpiał zbytnio w starciu z żywiołem. Gorzej prezentuje się sytuacja w Nowej Anglii na północnym wschodzie Stanów Zjednoczonych (Connecticut, Maine, Massachusetts, New Hampshire, Rhode Island, Vermont).