Państwo Środka wystosowało ostrzeżenie pod adresem Wielkiej Brytanii przed wysłaniem doradców wojskowych do rebeliantów w Libii. Chińczycy oświadczyli, iż są całkowicie przeciwni jakiemukolwiek wykraczaniu poza mandat rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Hong Lei nie oskarżył bezpośrednio Brytyjczyków o pogwałcenie tej rezolucji. Nie pozostawił jednak wątpliwości co do negatywnego odbioru przez Pekin decyzji Londynu ws. wysłania kilkunastu oficerów, którzy mieliby się zająć szkoleniem rebeliantów, by zwiększyć ich potencjał bojowy.
- Chiny uważają, że Rada Bezpieczeństwa ONZ ponosi główną odpowiedzialność za utrzymywanie światowego pokoju i bezpieczeństwa. Zainteresowane strony powinny ściśle przestrzegać mandatu Rady – oznajmił chiński przedstawiciel. Tym samym Państwo Środka przyłączyło się do Rosji w sprzeciwie wobec decyzji brytyjskiego premiera Davida Cemerona. Oba państwa są stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa i mogą zablokować rezolucję zezwalającą na ataki lotnicze na siły pułkownika Kadafiego.
Tymczasem brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague stwierdził, że wysłanie doradców wojskowych do Libii będzie zgodne z postanowieniem Rady Bezpieczeństwa bowiem, będzie służyć ochronie ludności cywilnej, co było głównym celem uchwalenia rezolucji - donosi PAP, cytowana przez portal interia.pl.
Rewolta przeciwko pułkownikowi Kadafiemu rozpoczęła się w połowie lutego w Bengazi od ulicznych protestów, które usiłowały spacyfikować siły bezpieczeństwa. Zamieszki szybko przeobraziły się w konflikt zbrojny, w który 19 maca zaangażowała się międzynarodowa koalicja, a następnie NATO.