W Hangzhou doszło do przymusowego lądowania jednego z samolotów lecącego ze stolicy Tajwanu do Szanghaju. Według ustaleń policji, jeden z pasażerów powiedział załodze, że ma w bagażu bombę.
Rzecznik China Airlines, Bruce Chen powiedział, że pasażer, który twierdził, że ma przy sobie bombę został już aresztowany przez policję. Podczas przesłuchania wyszło na jaw, że informacja o bombie była żartem. Nie wiadomo, z jakiej przyczyny podróżny z amerykańskim paszportem żartował, że jest w posiadaniu bomby.
Po przeszukaniu airbusa linii China Airlines, w wyniku którego nie znaleziono żadnego ładunku wybuchowego, samolot poleciał dalej. Kilka godzin później maszyna wylądowała w Szanghaju.
Nie można takiego człowieka nazwać inaczej, debil i tyle. Powinien zapłacić, tyle żeby żarty wyszły mu bokiem.