Policja aresztowała kapitana statku Costa Concordia. Jednostka w piątek wieczorem uderzyła o skały i rozbiła się w pobliżu wyspy Giglio, niedaleko toskańskiego wybrzeża. 52-letniemu mężczyźnie zarzuca się m.in. nieumyślne spowodowanie śmierci i porzucenie wycieczkowca w chwili, gdy przebywało na nim jeszcze sporo ludzi - czytamy na portalu Wp.pl, który powołuje się na PAP.
Zdaniem nadzorującego postępowanie prokuratora z pobliskiego miasta Grosseto statek uderzył o skałę, która przebiła lewy bok. Następnie jednostka przechyliła się i nabrała mnóstwo wody w ciągu dwóch-trzech minut. Ponadto prowadzący dochodzenie badają hipotezę, w myśl której kapitan miał specjalnie obrać kurs w kierunku wyspy, by pokazać ją uczestnikom rejsu i syreną pozdrowić mieszkańców.
Statkiem Costa Concordia podróżowało 3200 pasażerów 62 narodowości. Załoga liczyła ponad 1000 osób. Podczas rejsu z Savony w Ligurii miał on odwiedzić także Sycylię, Sardynię, Barcelonę i Marsylię. W katastrofie zginęły trzy osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych; 40 uznaje się za zaginione.
Bardzo dobrze ze go aresztowali, co to za kapitan jak ucieka z tonącego statku przed pasażerami ...
Wlasnie czytalem, ze godzine po uderzeniu w skale kapitan juz byl na brzegu i ogladal akcje ratunkowa.
Za takie tchórzliwe zachowanie powinni go dozywotnio zawiesic i juz nigdy nie wpuszczac na statek.
Słyszeliście jego wytłumaczenie ? :) Koles powiedział ze sie poślizgnął, wpadl do morze i ekipa ratunkowa go uratowala :) zal